W KUCHNI - Chef Barbie

Chef Barbie #FXN99

Chef Barbie, czyli przyszła zdobywczyni gwiazdki Michelin w bajkowym świcie Mattela. Panna została wydana w ramach tegorocznej serii Careers (bardzo udanej zresztą). Upatrzyłam ją sobie już po pierwszych zdjęciach promocyjnych. Wiedziałam, iż musi być moja i że na pewno przesadzę ją na ruchome ciałko (choć nie wiedziałam, że znalezienie odpowiedniego kolorystycznie będzie tak trudne, a w zasadzie niemożliwe). W Internecie czytałam wiele opinii kolekcjonerów dotyczących podobieństwa Chef Barbie do lalki wydanej w ramach współpracy Mattela z projektantem Tommym Hilfigerem, czyli Gigi Hadid. Ja nie kierowałem się tym faktem przy jej zakupie, a wręcz w pewnym momencie trochę mnie to do lalki zniechęciło, bo ta modelka nie przedstawia typu urody, który byłby w moim guście. Gdy tylko Barbie pojawiła się na sklepowych półkach nie byłam pewna czy w ogóle ją chcę (na żywo czar ze zdjęć promocyjnych prysnął, a może po prostu czekałam na tę właściwą) i trochę trwało nim trafiła do mnie na dobre. Ostatecznie przekonały mnie piękne zdjęcia lalki publikowane przez kolekcjonerów na Instagramie. Pozowała na nich jak marzenie, wyglądając przy tym realistycznie. Jej oczy nie są tak duże, jak u większości produkowanych dotąd Barbie (w porównaniu z nią Joyce MtM 2015 ma ślepka na pół twarzy ;)), więc prezentuje się bardzo naturalnie. Mój egzemplarz stanowi dla mnie niekończące się źródło natchnienia. Co rusz inspiruje mnie do tworzenia nowych stylizacji i wymyślania ciekawych scenografii. Lalka częsta chodzi ze mną w plener, więc jej "portfolio" szybko rośnie. Jak uzbiera się jeszcze trochę zdjęć poświęcę jej osobnego posta z serii "życie po wyjściu z pudła" ;) A na razie zapraszam na małą recenzję lalki w wersji Chef.


Barbie została zapakowana w standardowe, prostokątne pudełko. Jego tył wykonany jest z tektury, do której przymocowana została lalka, a przód i boki zrobione zostały z przezroczystego, plastikowego tworzywa. Taka koncepcja opakowania Barbie jest praktykowana przez Mattela od dłuższego czasu i stosowana przy prawie każdym produkcie. Pozwala to wyeksponować lalkę z każdej strony bez konieczności wyciągania jej na zewnątrz. Na odwrocie opakowania widzimy bohaterkę dzisiejszego posta w całej okazałości, pozującą z patelnią oraz gromadą jej kompanów z serii Kariera 2019. Z przodu, u dołu pudełka, widnieje napis "Barbie" w obecnie stosowanej szacie graficznej, slogan "You can be anything" oraz rysunkowa wersja ciemnoskórej Szefowej kuchni.


Buzia lalki to zupełnie nowy w mojej kolekcji headmold Daya datowany na 2016 rok. Pojawił się on już u kilku Fashionistek (numer #80, #87, #103, #122 czy #133) i wydaje się być dość mocno eksploatowany przy seriach wypuszczonych obecnie na rynek przez firmę Mattel. Mi, oprócz bohaterki dzisiejszego posta, bardzo przypadła do gustu syrenka z Dreamtopii, posiadająca śniadą cerę i długie, fioletowe włosy, a także lalka Teacher AA 2019, którą podziwiałam ostatnio na Instagramie @barbie.poland. Chef Barbie ma zielone oczy (a w zasadzie zieleń przeplata się w jej tęczówkach z kolorem żółtym i niebieskim), których górna powieka została obrysowana czarną kreską oraz ozdobiona licznymi rzęsami i brązowym cieniem. Usta lalki są naturalnie podkreślone pastelową pomadką. Tym razem Barbie nie wygląda, jakby malowała się po ciemku, jak to ostatnio u Mattela bywa. Brwi są dość mocno zaznaczone, a policzki delikatnie wykonturowane różem. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, iż cały malunek twarzy lalki jest maksymalnie spikselowany (co jest zresztą cechą charakterystyczną prawie wszystkich tegorocznych produktów Mattela, nie wyłączając tych kolekcjonerskich!). O dziwo trafił mi się egzemplarz bez przesunięć w nałożeniu koloru, nie ma żadnych żółtych czy zielonych łun nad brwiami, itp (Alleluja!). Z bliska większość lalek Mattela wygląda jednak smutno, tanio i zastanawiająco. Jak to jest możliwe, że takie "coś" schodzi z taśmy produkcyjnej i trafia na sklepowe półki. Co więcej spikselowane makijaże można dostrzec też na zdjęciach promocyjnych na stronie barbie.mattel.com. Jakiej metody nadruku używa Mattel, że prezentuje się to tak marnie. Chińskie podróby chińskich podróbek laleczek LOL Surprise mojej Córki, które kiedyś z ciekawości kupiłam będąc na jakimś festynie, prezentują lepszą jakość malunku twarzy!



Patrząc na włosy lalki widać, że Mattel postawił na długość, gorzej natomiast z gęstością (co rusz widać gołe placki, trudno jest więc lakę uczesać bez eksponowania łysiny). Pukle zostały fajnie wycieniowane i mają piękny odcień blondu. Są lśniące i złociste, a na zdjęciach wyglądają wielowymiarowo, jakby Barbie miała pasemka, w rzeczywistości jednak kolor jest jednolity. Zastanawiam się z jakiego tworzywa wykonane są kosmyki mojej Kuchareczki. Różnią się one od włosów starszych Barbie (np. Joyce z serii MtM). W dotyku są bardzo miękkie i wydają się być ultra delikatne. Z uwagi na to, że nie umiem robić lalkom rerootu, niekiedy aż boję się je stylizować.


Chef Barbie została osadzona przez Mattela na ciałku typu Petite. Jest to moja druga lalka z taką sylwetką, ale pierwsza, którą odpakowałam. Mogłam się więc przyjrzeć bliżej jej proporcjom. I szczerze mówiąc czuje wielkie rozczarowanie. Zapewne wynika to z faktu, iż wszystkie lalki mają równą wielkość głowy (a w zasadzie mam wrażenie, że jej rozmiar zwiększa się z roku na rok, pewnie Barbie puchnie łepetynka od poczynań Mattela), a różną sylwetkę. Firma chciała uzyskać efekt drobnej dziewczyny, a w moich odczuci wyszła młodsza siostra Barbie. Lalka nie wygląda, jak kobieta, tylko nastolatka i to patrząc na proporcje sylwetki, taka powiedzmy 11 czy 12 letnia. Z tego powodu, jak najszybciej przesadziałam pannę na standardowe, ruchome ciałko i wiem już, że z Petitkami się nie zaprzyjaźnię.

https://barbie.mattel.com/shop/en-us/ba/all-new/barbie-chef-doll-fxn99

Barbie ma na sobie prawdziwy kucharski kitel z krótkim rękawem, w odcieniu intensywnej czerwieni, wykończony czarną stójką i guzikami oraz pasiaste spodnie, sięgające do kostek. Na płaskich stopach lalki widzimy czarne, zabudowane buty z klamrą, które mi przypominają chodaki z zakrytą piętą lub crocsy na obcasie ;) Lalka został wyposażona także w niezbędne atrybuty szefa kuchni. Na głowie Barbie widzimy więc pokaźnych rozmiarów, białą czapkę kucharską, a w jej dłoni srebrną patelnię.



Niestety obecnie nie możemy liczyć na jakiekolwiek inne dodatki ze strony Mattela (marzyłaby mi się szczotka lub mini katalog ze zdjęciami dostępnej, w roku produkcji danej lalki, oferty). Żebyśmy jednak nie czyli się pokrzywdzeni na kolorowej tekturce, do której została przymocowana Barbie, firma wymalowała niemal całą kuchnię. Mamy tu więc szafki, półki, piec, artykułu spożywcze, rękawicę i różnej wielkości, inne akcesoria gastronomiczne. Nic tylko gotować ;)


Laleczkę udało mi się dorwać w Carrefourze. Na szczęście było kilka sztuk do wyboru, choć i tak żadna z nich nie była idealna. Ta miała jednak w wyrazie buzi coś, co na tle pozostałych egzemplarzy mnie urzekło, więc wróciła ze mną do domu. Teraz, po wypakowaniu z pudełka i osadzeniu jej główki na nowiutkim ciałku Made to Move, pięknie pozuje do zdjęć.



6 komentarzy:

  1. moją Gigi kupiłam z myślą o natychmiastowej
    zmianie stylówy - ale jeszcze na nowe ciało
    się nie zdecydowała pannica :)

    jestem wielce ciekawa tego portfolio!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Panna warta posiadania - ma piękna twarz :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie gości już jakiś czas i dostała...muskularne ciałko WWE a fryzurkę mocno jej asymetrycznie wycieniowałam. Chciałam, żeby była inna i jest fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ostatnio omijam półki barbiowe w sklepach. Tak jak napisałaś. lalki wyglądają smutno i tanio. Fajnie, że jeszcze czasem można znaleźć wśród nich jakąś perełkę. Świetna Barbie, gratuluję 🙂

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładna buzia, taka sympatyczna i nietuzinkowa. Mnie z tej linii podoba się kilka lalek, a jedna nawet zasiliła szeregi w komodzie mojej córci - to Barbie okulistka. Ma śliczny headmold, chociaż nie pamiętam jego nazwy, ale włosy to już ma obłędne - rudawy blond i do tego takie mięciusie. Ja się jeszcze na współczesną Barbie nie skusiłam - zbyt wiele jest tych archiwalnych, które silniej porywają moje kolekcjonerskie serducho.

    OdpowiedzUsuń