|
Made to Move Joyce #FTG84 |
Made to Move Joyce, czyli królowa artykulacji w wersji plus size. Przedstawicielka drugiego wypustu hiperartykułowanej serii Mattela. Moja pierwsza grubinka na lalkowym regale. Miała mieć swoje 5 minut na blogu dopiero za jakiś czas, ale wraz z jej zakupem naszła mnie bardzo smutna refleksja i postanowiłam podzielić się nią dzisiaj na blogu. Jest to refleksja na temat wciąż pogarszającej się jakości produktów Mattela. Myślałam, że gorzej nie będzie, że może firma się ocknie i dokona jakiejś mini rewolucji w tym zakresie, ale nic takiego się nie wydarzyło. Oglądałam na półkach kolejne lalki. MtM, Fashionistas, Dreamtopia, itp., było ich kilkadziesiąt, ale niewiele z nich nadawało się do wystawienia na sprzedaż. Najgorzej sprawa miała się z oczami. Nadrukowane w złym miejscu, różnej wielkości, z ubytkami w makijażu lub "poruszonym" kolorem. Usta wyglądają lepiej, ale i tak jest więcej uśmiechów Jokera niż Barbie. Włosy bardzo często są w nieładzie, jakby w ogóle nie doczepione do tektury albo niewłaściwie zabezpieczone na okoliczność długiej podróży zza Wielkiej Wody. Stałam i patrzyłam na moją Joyce, co rusz to wkładając i wyciągając ją z koszyka. Mogłam albo wziąć tą, która mi się trafiła albo liczyć, że przez Internet złowię coś lepszego. Uznałam, że to za dużo ryzyko i w końcu zabrałam ją ze sobą. Patrząc teraz na nią na półce i porównując jej buzię z niektórymi zdjęciami z Internetu uważam, że jest naprawdę dobrze. Usta i policzki są ładnie pomalowane, a jedynie oczy za duże, ale równej wielkości, bez ubytków i rozmazanego makijażu. Ale czy mnie to powinno cieszyć?! To powinno być normą. A niestety w sklepach, na półkach pod szyldem "Barbie " stoją takie maszkary, że miałam koszmary w nocy. Boli mnie to, tym bardziej, że Mattel ma naprawdę fajne projekty. Wypuszcza dużo ciekawych lalek. Ich stroje są codzienne, a nie umęczone brokatem i cukierkowym różem. Lalki są różnorodne etnicznie i wyglądają, jak prawdziwe dziewczyny. Każdy znajdzie coś dla siebie... pod warunkiem, że podejmie trud odwiedzenia kilku sklepów i będzie mieć na tyle szczęścia, by trafić na taką przypominającą z twarzy człowieka. Gdy byłam mała klocki lego, kucyki pony i lalki Barbie to była jakość sama w sobie. Czemu Hasbro i Lego trzymają formę, a Mattel tak szarga dobre imię najsłynniejszej lalki świata? #WTFMattel... Eh, wyżaliłam się, więc mogę spokojnie wrócić do nowych joginek w kwiecistych portkach. Poniżej kilka zdjęć promocyjnych przedstawiających dostępne na rynku wzory lalek Made to Move i ich możliwości ruchowe.