05 października 2018

TRUSKAWKA - Made to Move 2017

Made to Move Joyce #FTG84

Made to Move Joyce, czyli królowa artykulacji w wersji plus size. Przedstawicielka drugiego wypustu hiperartykułowanej serii Mattela. Moja pierwsza grubinka na lalkowym regale. Miała mieć swoje 5 minut na blogu dopiero za jakiś czas, ale wraz z jej zakupem naszła mnie bardzo smutna refleksja i postanowiłam podzielić się nią dzisiaj na blogu. Jest to refleksja na temat wciąż pogarszającej się jakości produktów Mattela. Myślałam, że gorzej nie będzie, że może firma się ocknie i dokona jakiejś mini rewolucji w tym zakresie, ale nic takiego się nie wydarzyło. Oglądałam na półkach kolejne lalki. MtM, Fashionistas, Dreamtopia, itp., było ich kilkadziesiąt, ale niewiele z nich nadawało się do wystawienia na sprzedaż. Najgorzej sprawa miała się z oczami. Nadrukowane w złym miejscu, różnej wielkości, z ubytkami w makijażu lub "poruszonym" kolorem. Usta wyglądają lepiej, ale i tak jest więcej uśmiechów Jokera niż Barbie. Włosy bardzo często są w nieładzie, jakby w ogóle nie doczepione do tektury albo niewłaściwie zabezpieczone na okoliczność długiej podróży zza Wielkiej Wody. Stałam i patrzyłam na moją Joyce, co rusz to wkładając i wyciągając ją z koszyka. Mogłam albo wziąć tą, która mi się trafiła albo liczyć, że przez Internet złowię coś lepszego. Uznałam, że to za dużo ryzyko i w końcu zabrałam ją ze sobą. Patrząc teraz na nią na półce i porównując jej buzię z niektórymi zdjęciami z Internetu uważam, że jest naprawdę dobrze. Usta i policzki są ładnie pomalowane, a jedynie oczy za duże, ale równej wielkości, bez ubytków i rozmazanego makijażu. Ale czy mnie to powinno cieszyć?! To powinno być normą. A niestety w sklepach, na półkach pod szyldem "Barbie " stoją takie maszkary, że miałam koszmary w nocy. Boli mnie to, tym bardziej, że Mattel ma naprawdę fajne projekty. Wypuszcza dużo ciekawych lalek. Ich stroje są codzienne, a nie umęczone brokatem i cukierkowym różem. Lalki są różnorodne etnicznie i wyglądają, jak prawdziwe dziewczyny. Każdy znajdzie coś dla siebie... pod warunkiem, że podejmie trud odwiedzenia kilku sklepów i będzie mieć na tyle szczęścia, by trafić na taką przypominającą z twarzy człowieka. Gdy byłam mała klocki lego, kucyki pony i lalki Barbie to była jakość sama w sobie. Czemu Hasbro i Lego trzymają formę, a Mattel tak szarga dobre imię najsłynniejszej lalki świata? #WTFMattel... Eh, wyżaliłam się, więc mogę spokojnie wrócić do nowych joginek w kwiecistych portkach. Poniżej kilka zdjęć promocyjnych przedstawiających dostępne na rynku wzory lalek Made to Move i ich możliwości ruchowe.



Moja panna została obdarzona headmoldem Joyce, czyli wyjątkowo uroczą buźką datowaną na 2014 rok, z charakterystycznymi, małymi dołeczkami w policzkach. Jej brwi i tęczówki są intensywnie brązowe (choć w założeniu oczy miały być szarozielone?). Górne i dolne powieki oraz rzęsy zaznaczone są wyraźnie czarną kreską, a usta podkreślone różową pomadką. Gdyby nie źle wyskalowane (przez co zbyt duże) oczy mojego egzemplarza, malunek twarzy byłby bardzo delikatny w odbiorze i idealnie nadający się dla dziewczyny aktywnej, będącej ciągle w ruchu.



Włosy lalki przeplatają się na jej głowie dwoma odcieniami truskawkowego blondu. Zaczesane są na gładko czarną gumką, pełniącą funkcję opaski utrzymującej bujną czuprynę w ryzach podczas intensywnych ćwiczeń. Po wypakowaniu z pudełka pukle Joyce układają się w delikatne fale sięgające do talii. Z uwagi na ich kolor przylgnęło do niej określenie "Truskawka".


Joyce jest ubrana w zestaw do ćwiczeń wykonany z elastycznego materiału. Dół stroju to czarne legginsy do połowy łydki, w czerwone i niebieskie kwiaty. Górę stanowi bluzka z krótkim rękawem, składająca się z dwóch, zszytych ze sobą skrawków tkaniny, tworzących złudzenie warstw. Wierzchniej, która jest szara i krótsza, do góry obszyta turkusową nitką, a na dole wykończona wiązaniem. Spodniej - dłuższej, bladopomarańczowej i ozdobionej czerwoną nitką. Na plus jest rzep służący do zapinania bluzki na plecach, którego nie miały koszulki z pierwszej edycji MtM, przez co trudno było je zdjąć, a następnie ubrać lalce bez uszkodzenia obszycia przy szyi.


Barbie i jej koleżanki mają aż 22 punkty artykulacji: w ramionach, łokciach, nadgarstkach, torsie, biodrach, w udach, kolanach i kostkach. Zapewnia to niebywałą elastyczność i ogromny zakres ruchów! Możliwości nowych lalek najlepiej widać na zdjęciach promocyjnych, prezentujących Joyce uprawiającą aerobik i jogę.


Lalka została obdarzona ciałkiem Curvy w wersji artykułowanej i z bardzo jasną karnacją. Mimo to jej głowa wydaje się być delikatnie jaśniejsza od reszty. W Internecie widziałam porównanie kolorów "skóry" MtM w fioletowym topie i Joyce "Kwiecistej", i tej pierwszej był ciemniejszy. Ile więc odcieni nostalgic wypuścił Mattel? Na poniższych zdjęciach widać też, że u grubinki łączenia stawów są bardziej toporne, niż w przypadku standardowej wersji sylwetki, a stopy mimo, iż ciut większe, nadal nieproporcjonalne w porównaniu z rękami-łopatami.



Pudełka wszystkich "stworzonych do ruchu" dziewczyn (zarówno tych wydanych w ramach pierwszej, jak i drugiej edycji MtM) są niemalże identyczne. Różnią się tylko odcieniami tła, które w przypadku lalek wyprodukowanych w 2015 i 2016 roku nawiązują do kolorów bluzki danego modelu Barbie, a u tych z 2017 - do odcieni kwiatów zdobiących legginsy. Na spodniej część opakowania, z obu jej stron, widzimy zdjęcia tworzące kolaż, złożony z różnych scenek z życia codziennego Barbie i jej przyjaciółek oraz przedstawiający możliwości ruchowe współczesnych gimnastyczek. Do papierowego tła przyklejona jest część plastikowa, przezroczysta z każdej strony, pozwalająca na wyeksponowanie lalki i dokładnie zlustrowanie delikwentki przed jej zakupem, co w dobie dwóch lewych stóp i uszkodzonych stawów jest zbawieniem.



Joyce zajmuje w moim sercu, obok Superstarek i Mackie, szczególne miejsce. Dlatego też wszystkie dziewczyny mają swoje wydzielone kąciki na moim lalkowym regale. Półka z Joycekami liczy osiem sztuk, w tym dwie rezydujące poza opakowaniem. Pięć dziewczyn jest sztywniarami, a trzy posiadają pełną artykulację MtM. Dwie z moich Joyce mają ciało tall, a jedna curvy, pozostałe są obdarzone standardową sylwetką.


Mimo podejrzanie dużych oczu moja panna prezentuje się pięknie i jest bardzo fotogeniczna. Sesja przebiegła bardzo sprawnie i szybko zrobiłam wystarczającą ilość zdjęć... a nawet więcej niż wystarczającą ;) dlatego poniżej jeszcze kilka ująć mojej pierwszej grubinki.




14 komentarzy:

  1. Nie mam chyba zadnej lalki z tym moldem :) Co do jakosco mattela to masakra do potegi. Niedawno kupilam MTM w wiecistych spodniach Afro i nie dosc ze wlasnie ma ciut uszkodzony malunek ust to reka jest nierowno odlana i ma fakture :(

    Zdecydowanie wole mattela z lat 80 i 90

    Pozzdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że choć ma ręce i nogi do pary, bo ostatnio na potęgę Mattel odczepia lalkom dwie prawe lub lewe kończyny ;) A tak na poważnie to smutek ogarnia kolekcjonerskie serce 💔

      Usuń
  2. Ech, niestety zgadzam się z tobą w 100%. Mattel to już synonim kiczu i tandety, a nie prestiżu jak w dawnych czasach. Hm, moim zdaniem oczy tej grubinki nie tyle są za duże co mają rozbieżnego zeza. Ubrania też nie te co kiedyś, gdzie faktycznie były warstwy a nie ich iluzja, prawdziwe kieszonki i detale a nie nadruki. Niedawno kupiłam kolekcjonerską Claudette i to tylko dla buzi i specjalnie poprosiłam sprzedawcę, by wybrał lalkę z równym makijażem, bo wiadomo, że reszta to i tak tragedia. Kolor skóry chyba zależy od tego jak się Mattelowi zamiesza barwnik w danej partii. Joyce to ładna buzia, ale moim zdaniem zbyt intensywnie wykorzystywana. Najbardziej udana dla mnie jest MtM blue top. Ja także wolę Basie z lat 80/90tych. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda! Podpisuję się obiema rękami i obiema nogami pod Twoim komentarzem! Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Co do jakości Mattela... Chyba wolę zdania nie wypowiadać...
    Panna mtm jednak śliczną ma buźkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joyce to piękny headmold, jak można go oszpecać takim malunkiem :(

      Usuń
  4. Bardzo lubię tę lalkę i cieszę się, że udało mi się kupić jedyny dostępny wtedy egzemplarz, w dość dobrej kondycji. Musiałam jednak dokonać korekty ust, bo Joker się do niej nie umywał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, racja same Jokery i rybie oczy ;) Inwazja potworków od Mattela!

      Usuń
  5. Rzeczywiście te oczy nie wyszły najlepiej :/

    OdpowiedzUsuń
  6. i ja muszę dorzucić swoje trzy grosze do Waszych skarg... jako entuzjastka serii Fashionistas wiele razy natknęłam się na wadliwe lalki, a raczej większość razy,gdyż Barbie bez defektu stanowiły tutaj mniejszość. Masakra.
    dlatego właśnie boję się ciałek MtM i do tej pory nie kupiłam żadnego egzemplarza. myślę, że nie zniosłabym uchybień jakościowych w obrębie stawów tejże sylwetki...
    Mimo to Joyce jest śliczna i gdyby kosztowała troszkę mniej może i bym się skusiła. Szkoda tylko, że oczęta takie duże. jednak uważam, że ta panna to punkt obowiązkowy dla pasjonata tego moldu. doskonale uzupełnia Twoje szeregi Joyce-ek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! W sklepach stacjonarnych jest teraz całkiem sporo Kwiecistych Joycek, ale nie spotkałam nadal żadnej ze znośnym makijażem. Wolę taką z zezem rozbieżnym niż jednym okiem większym, a drugim mniejszym albo jednym wyżej od drugiego. Choć w ogóle nie powinno być miejsca na takie wybory... Chciałabym iść do sklepu i brać pierwsze z brzegu pudełko, a nie cudować w sklepie z zabawkami. W lokalnym Carrefourze na pewno mają ze mnie niezły ubaw, jak wkraczam do działu z Barbie ;D

      Usuń
  7. Mam trzy mtmki i chyba przyjrzę się im bliżej, póki co najbardziej zirytowały mnie włosy Barbie, które są strasznie nierówne. Muszę je wrzucić na bloga, sama ocenisz. Mam kilka lalek z różnych okresów i widzę tendencję spadkową w jakości. Modne przyjaciółki mają klejące włosy, defekty w rzęsach i ciuchy jak z młodszych sióstr. Zbyt krótkie rękawy i spodnie z których żywcem wychodzi pupa. Starsze lalki trzymają się za to dziarsko. Twoja lala oparła się jednak kiczowi chociaż była na skraju, oczka faktycznie zbyt duże, ale wydaje mi się, że jest bardziej dopracowana niż Barbie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja też mam takie wrażenie, że Barbie zazwyczaj wypada najsłabiej w danej serii. Może to przez mold Millie, który występuje zawsze z tym samym malunkiem oczu tęskniących za rozumem ;) Pozdrawiam!

      Usuń